Dawno, dawno temu miało się tylko jedną parę dżinsów. Sztukę upolowaną zazwyczaj w Pewexie lub Baltonie pielęgnowało się lub ścierało dodatkowo pumeksem, by była jeszcze bardziej „dżinsowa”. Mówiło się wtedy „spodnie dekatyzowane”, a krajowe produkty, ochrzczone „teksasami”, amerykańską miały tylko nazwę... Ech… Kto nie pamięta tych lat, niech żałuje, bo to czasy, które Polkę nauczyły, jak wyczarować coś z niczego. Dziś do łask powróciły patchworki – masz więc szansę poczuć, jak to jest być kreatorką własnych dżinsów.